Po ponad dwumiesięcznej przerwie powracam, nie wiem z jaką częstotliwością - bo ten blog przecież nie ma być miejscem przymusu i obowiązkowego dodawania postów, a przyjemnością i moją małą odskocznią, w której chcę się podzielić z Wami kawałkami siebie. Nie przedłużając -przechodzę do tego, co dzisiaj chciałam Wam pokazać :)
Wzbiera mnie czasem na wspominki - więc dzisiaj kilka migawek pasji, która zaczęła się dobre 15 lat temu, teraz trochę przygasła, ale wracam do niej momentami - mowa tu o robieniu biżuterii.
Zaczynało się zupełnie niewinne - od miedzianego drucika z warsztatu Taty, starych szczypiec, elementów zepsutej biżu Mamy i generalnie tego, co było pod ręką (wliczając w to makaron czy fasolkę :) ).
Były przygody z plastikiem:
I momenty z minerałami i perłami:
Z uwielbieniem traktowałam szkło:
Polubiłam się nawet ze sznurkiem i tasiemkami:
Szczerą miłością darzę wszelkiej maści kryształy:
A co teraz zaprząta mi głowę?
To już w kolejnym poście!
A co Wy myślicie o mojej biżuterii?
Chcecie więcej zdjęć?
Dziękuję za odwiedziny!
Do następnego!
Karolina
Sznurkowe bransoletki mmmmmmm ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń