Na dzisiaj mam dla Was małe porównanie - w sumie moje pierwsze :)
Kupując lakiery do paznokci zawsze się zastanawiam 10x czy czasem nie mam już takiego koloru w kolekcji. I w wielu przypadkach wychodzi na to, że już mam taki lakier w podobnym odcieniu (lub, co gorsze - identyczny ;)), co więcej - że jeszcze nie był używany ;)
Problem pojawia się kiedy pojawiają się limitowane serie - i nie mogę przejść obojętnie - bo przecież za chwilę może nie być już tych limitek i 'biorę' na gorąco jakiś jeden kolor, albo trzy ;)
Tak było w przypadku limitowanki w pastelowych kolorach Essence Love Letters - załapałam się na tylko jedną buteleczkę - I got crush on blue!
I got crush on blue! to rozbielony błękit - który na pierwszy rzut oka wyglądał bardziej szaro niż błękitnie. Wiankowa przyniosła do domu, wzięła tipsa do szybkiej próby i okazało się, że już gdzieś taki kolor widziała. Miyo Baby blue wyglądał praktycznie tak samo! Jest minimalnie ciemniejszy.
Różnią się oczywiście pędzelkiem - Essence ma gruby, ale płaski i prosto ścięty pędzelek, natomiast Miyo cienki i dosyć krótki. Mi lepiej malowało się Miyo, a to dlatego, że wygodniej było nim manewrować przy skórkach i nie nabierał zbyt dużo lakieru.
Jeśli chodzi o krycie to oba sprawują się tak samo - pierwsza warstwa smuży, a druga wszystko wyrównuje i pokrywa pięknie płytkę paznokcia.
Czas schnięcia u mnie jest nie do sprawdzenia - po prostu nakładam wysuszacz (stąd ściągnięcie lakieru na niektórych paznokciach).
W kategorii dostępność wygrywa Miyo Baby blue - można go kupić na stronie producenta KLIK, a Essence I got crush on blue! już jest właściwie nie do zdobycia.
Zacnie wygląda:)
OdpowiedzUsuńa który? :)
Usuń