6/16/2014

♥ MAXIMILLIAN STRASSE-HER

Essie Maximillian strasse-her  to mój pierwszy essiak :)

Byłam mega podekscytowana, kiedy rozpakowałam zamówioną paczkę - tyle naczytałam się o świetności tych lakierów, a do tej pory miałam tylko top Good to Go, który sprawował się super.
Top kupowałam w Hebe, ale cena lakierów Essie nie jest najniższa, więc nie chciałam kupować na próbę czegoś, czego użyję raz.
Za swój egzemplarz zapłaciłam jakieś 12 zł na allegro.

Kolor trochę pomiędzy - niby szary, ale z zielonymi podtonami. Lakier zdecydowanie uniwersalny i idealny jako tło, bardzo spokojny.


Lakierem maluje się super! Mam wersję profesjonalną z cieniutkim pędzelkiem i rzadką konsystencją. Wysychał szybko, ale dla błysku i pewności dodałam Seche Vite.

Malowałam na długich paznokciach, ale nie zdążyłam zrobić zdjęcia - podczas zajęć z moimi Mażoretkami złamałam wskazującego pazurka i musiałam je skrócić.

Chciałam Wam pokazać kolor, a że lakier na wskazującym palcu właśnie miał uszczerbek, domalowałam jakieś pseudo-kwiatki.


Do kwiatków użyłam Golden Rose do zdobień - biały i widoczny na poniższym zdjęciu Bell Air Flow Lotus Effect - żółty (kupiony w Biedronce).


'Zdobienie' niesamowicie proste, ale fajnie mi zagrało z Essie Maximillian strasse-her!



Jak radzicie sobie z lekko uszkodzonym lakierem? Zmywacie czy ozdabiacie go, by posłużył dodatkowy dzień? :)

Buziaki,
Karola

FBBloglovinTwitter

6/15/2014

♥ DUPKI? :) - ESSENCE I GOT A CRUSH ON BLUE! VS. MIYO BABY BLUE


Na dzisiaj mam dla Was małe porównanie - w sumie moje pierwsze :) 

Kupując lakiery do paznokci zawsze się zastanawiam 10x czy czasem nie mam już takiego koloru w kolekcji. I w wielu przypadkach wychodzi na to, że już mam taki lakier w podobnym odcieniu (lub, co gorsze - identyczny ;)), co więcej - że jeszcze nie był używany ;)

Problem pojawia się kiedy pojawiają się limitowane serie - i nie mogę przejść obojętnie - bo przecież za chwilę może nie być już tych limitek i 'biorę' na gorąco jakiś jeden kolor, albo trzy ;) 

Tak było w przypadku limitowanki w pastelowych kolorach Essence Love Letters - załapałam się na tylko jedną buteleczkę - I got crush on blue! 


I got crush on blue! to rozbielony błękit - który na pierwszy rzut oka wyglądał bardziej szaro niż błękitnie. Wiankowa przyniosła do domu, wzięła tipsa do szybkiej próby i okazało się, że już gdzieś taki kolor widziała. Miyo Baby blue wyglądał praktycznie tak samo! Jest minimalnie ciemniejszy.

Różnią się oczywiście pędzelkiem - Essence ma gruby, ale płaski i prosto ścięty pędzelek, natomiast Miyo cienki i dosyć krótki. Mi lepiej malowało się Miyo, a to dlatego, że wygodniej było nim manewrować przy skórkach i nie nabierał zbyt dużo lakieru.


Jeśli chodzi o krycie to oba sprawują się tak samo - pierwsza warstwa smuży, a druga wszystko wyrównuje i pokrywa pięknie płytkę paznokcia.

Czas schnięcia u mnie jest nie do sprawdzenia - po prostu nakładam wysuszacz (stąd ściągnięcie lakieru na niektórych paznokciach).


W kategorii dostępność wygrywa Miyo Baby blue - można go kupić na stronie producenta KLIK, a Essence I got crush on blue! już jest właściwie nie do zdobycia.


A Wam, który z lakierów bardziej przypadł do gustu?
Lubicie takie delikatne niebieskości? :)

Buziaki,
Karola

Ps. zapraszam też na instagrama, pinterest i śledzenie na bloglovinie:

FBBloglovinTwitter

6/13/2014

♥ BABY, YOU'RE A FIREWORK!

W dzisiejszym poście fajerwerkowy glitter od Essence.

Co mówi producent?
"elektryzujący efekt! modne i sensacyjne efekty: błyszczące drobinki, metaliczny błysk, jeans style albo holograficzny blask w połączeniu z intensywnymi kolorami: turkusowym, różowym czy grafitowym dają wyjątkowy efekt. lakiery effect dają wysokie krycie i są super proste do nałożenia – manicure 3D z efektem WOW! "


Kilka technicznych informacji:
- na zdjęciu mam 3 warstwy (ale i tak widać prześwity)
- lakier to zmielony różowy brokat opalizujący na złoto i fioletowo
- trzyma się w stanie idealnym dwa dni, po czym ścierają się końcówki, po 3 dniu zmyłam
- czasu wysychania nie sprawdzam nigdy - nie mam na to nerwów ;) Seche mi pomaga :)
- cena: 8,99 zł w Naturze

Lakierem maluje się przyzwoicie, konsystencja jest ok, nie rozlewa się na skórki (zresztą nawet gdyby, to lakier jest jasny, więc i łatwiej go stamtąd usunąć). Nałożyłam 3 warstwy, ale myślę, że lepiej w swojej roli spełni się będąc top coatem - na jakimś różu, bieli, fiolecie - wyglądać będzie bardziej efektownie, gdyż na 'sucho' wygląda po prostu przeciętnie.
Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś kompletnie innego - bardziej iskrzącego, bijącego po oczach brokatu, a jest tak sobie, dopiero na zdjęciach z lampą pokazuje trochę pazura.

Zdjęcie w cieniu:


Zdjęcie w słońcu:


Zdjęcie z lampą:



Co o nim myślicie?

Buziaki,
Karola